29.03.2019
Cześć! To znowu ja, Jakub. Dzisiaj opiszę wam piątek z mojej perspektywy.
Poranek: nic się nie zmieniło: wstaję, jem śniadanie, przebieram się i idę do autobusu.
Jeszcze przed lekcjami siedziałem z kolegami w cichym miejscu. Oni robili jakieś igrzyska śmierci (ale nie dosłownie), więc ja wyszedłem, bo myślałem, że też dostanę klockiem.
Pierwsza lekcja: historia. na historii oglądaliśmu film, ale nie pamiętam tytułu :P Po filmie pani oddała nam sprawdziany: ja dostałem
trójkę bo jestem słaby z historii.
Druga lekcja: polski (1). Na pierwszym polskim pisaliśmy swoje pierwsze blogi, a raczej wpisy do nich. Ntektórzy pisali o ciastach a inni
o urządzeniach mobilnych.
Trzecia lekcja: polski (2). Na drugim polskim pisaliśmy o historii książki. Dla mnie to nic ciekawego.
Czwarta lekcja: godzina wychowawcza. Godzina wychowawcza to wolna lekcja, więc czego się spodziewaliście?
Piąta, ostatnia lekcja: matematyka. Ćwiczenia z liczb dodatnich i ujemnych, nic trudnego.
Po ostatniej lekcji wsiadłem do autobusu i pojechałem do domu. Pocieszył mnie jednak fakt, że mam teraz 2 dni wolnego.
W domu robiłem to co zwykle: przerałem się, usiadłem przy biurku i lepiłem z plasteliny.
Na obiad jadłem zupkę chińską, bo nie chciałem jeść gulaszu.
Ok to by było na tyle z wczorajszego dnia. Trzymajcie się, cześć.